Wzloty i upadki polityczne: Robert Popkowski na przeciwnej stronie barykady
Długi okres czasu, wynoszący ponad pół roku, minął od ostatniej wizyty Zbigniewa Ziobry w Koninie. Wówczas to, bliskie były okoliczności, które mogłyby doprowadzić do jego fotografowania się z osobą o kryminalnej przeszłości. Kilka dni temu Ziobro zdecydował się jednak ponownie odwiedzić to miejsce. W tym celu została zorganizowana specjalna konferencja, za której przygotowanie odpowiadał radny sejmiku województwa wielkopolskiego, Robert Popkowski – lider ruchu politycznego Suwerenna Polska w Koninie i regionie. Już wówczas wydawało mi się, że Prawo i Sprawiedliwość nie pozwoli na takie kontakty bez konsekwencji. I moje przewidywania zdają się spełniać.
Popkowski to postać rozpoznawalna od lat. Jako wierny kandydat na różne stanowiska publiczne – od posła, przez radnego, aż po prezydenta Konina – zawsze gotowy jest do stawienia czoła wyborcom. Swoją obecność podkreśla za pomocą kosztownej kampanii, a plakaty z jego podobizną widoczne są nie tylko w granicach miasta. Nie opuszcza żadnej szansy na spotkania z wyborcami. Nawet po okolicznych wsiach jeździł, rozdając upominki od Ziobry. Jednak te czasy wydają się być już przeszłością.
Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych startował z dalszej pozycji na liście kandydatów, mimo to zdobył spory fragment głosów i nie można stwierdzić, że pozostał bez echa. W końcu osiągnął status radnego sejmiku województwa. Ale dla ambitnego Popkowskiego to jeszcze za mało. Napotyka jednak na pewne trudności.
Zdaje się bowiem, że PiS, a dokładnie Zbigniew Ziobro, ma poważne wątpliwości co do tego, czy warto umieszczać Popkowskiego na liście partii. Pragną uniknąć sytuacji, która mogłaby spowodować skandal większy niż ten w Koninie. Szepty dochodzące ze środowiska PiS sugerują, że preferowaliby uniknięcie kolejnej sytuacji podobnej do tej z Banasiem.